Z listu do A., 4 czerwca 2014:
"Jesteś naprawdę dzielna, myślę, że to się
udziela dzieciom, naprawdę.... Oczywiście nadal trzymam kciuki! Ależ te Wasze
Maluchy mają przejścia... oby już tylko było wszystko coraz lepiej. Ja wczoraj
wróciłam po KTG wykończona bardziej niż zwykle i padłam- cała impreza trwała
ponad 4 godziny, na oddziale panuje totalny sajgon, bo ordynator jest nieobecny
do końca tygodnia, więc ostatnia rzecz, jakiej bym chciała, to zostać w tym
tygodniu w szpitalu i rodzić.... byle do przyszłego poniedziałku. Inna sprawa,
że doszłam do takiego etapu, że każde KTG odchorowuję - wracam obolała,
kręgosłup mi pęka, wczoraj przejęczałam całą noc.... :) Ale nic to,
najważniejsze, żeby dzieci nie pchały się na świat za wcześnie. Całą resztę da
się przeżyć, chociaż cieszę się, że już mam wszystko pi razy oko przygotowane, bo
jestem już tak opuchnięta, obolała, zdrętwiała i zadyszana, że właściwie nie
nadaję się do niczego... Co do wózka, to u nas na razie przetestował go kot :)
korzystając z chwili naszej nieuwagi, P. odgraża się cały czas, że pójdzie
z wózkiem w teren, żeby go wypróbować, ależ cała wieś miałaby z niego ubaw :)
Osobiście jestem raczej za tym, żeby jednak wstrzymać się do czasu, kiedy
będziemy już mieli kogo do tego wózka włożyć :) Zwłaszcza, że w mojej kondycji
bieganie po wertepach właściwie już przestało być opcją :) Trzymam oczywiście
kciuki nadal, Ty mi się nie tłumacz z braku polskich znaków, to co piszesz jest
doskonale zrozumiałe :) Tylko, jak możesz, dawaj znać, co u F. i H. -
a jak Twoje dolegliwości?"
Z listu do A., 11 czerwca 2014:
"Jak tam Twoi mali wojownicy??? Trzymają się??? U mnie na razie bez zmian - co
prawda na KTG wczoraj poszłam (myślałam już, że z kozetki po nim nie wstanę,
czuję się już jak wieloryb wyrzucony na brzeg!), ale mój doktor nie miał nawet
czasu rzucić okiem na wynik- pracowicie "ogarnia oddział" po
tygodniowej nieobecności, kazał mi się stawić w czwartek na wizytę. Może wtedy coś
powie? Dobrnęłam do połowy 36. tygodnia i wydaje mi się coraz bardziej
nieprawdopodobne, żebym mogła wytrzymać jeszcze długo... a z tego, co czytałam
na forum, z planową cesarką mogą mnie przytrzymać nawet do 38. tygodnia. Wiem,
wiem, to dobrze dla dzieci, ale gdybym mogła przespać najbliższe dwa
tygodnie... o czym ja mówię. Spanie w moim stanie w ogóle przestało być opcją
:) Codziennie wieczorem parzę sobie mocną herbatkę z melisy i wmawiam sobie, że
dzięki temu na pewno będzie mi łatwiej zasnąć :)
Daj znać, co tam u Was - myślę o Twoich maluchach cały czas i nawet przyjaciółkom mojej Mamy, które do niej wydzwaniają i wypytują, czy już urodziłam, kazałam trzymać za Was kciuki!
Pozdrawiam Cię!"
Daj znać, co tam u Was - myślę o Twoich maluchach cały czas i nawet przyjaciółkom mojej Mamy, które do niej wydzwaniają i wypytują, czy już urodziłam, kazałam trzymać za Was kciuki!
Pozdrawiam Cię!"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz