czwartek, 19 marca 2015

Z listów do A. - część 2

List do A. z 9 maja 2014 r.:

"No cześć, ja się tak zbieram od paru dni, żeby do Ciebie porządnie napisać i po prostu nie mam kiedy! Ostatnio sporo pracuję w dni robocze, a w weekendy mam gości... chyba od najbliższego poniedziałku powinnam w końcu być luźniejsza! No i oczywiście, mimo pracy i innych atrakcji, też głównie leżę... zauważyłam, że dostaję od tego potwornej zadyszki, dużo łatwiej mi oddychać, jak się "spionizuję"... no, ale trudno.

Ja z kolei u mojego Pana Doktora byłam w ostatni wtorek, zadowolona jestem, bo dzieci rosną jak smoki (jedno spełniało na początku 31. tygodnia normę 29-go, a drugie 30-go tygodnia dla ciąży pojedynczej), a teraz mam się zgłosić za dwa tygodnie na KTG... hmmm, właściwie już za chwilę to będzie jeden tydzień...

No i tyle właściwie Pokój dzieci prawie gotowy, na razie wietrzę w nim intensywnie, bo nadal śmierdzi bejcą wściekle... dobrze, że i tak na początku nie będą tam spały, bo ta bejca jakoś nijak nie chce się wywietrzyć! Z duszą na ramieniu usiłuję kompletować wyprawkę do szpitala, nie mieszczę się w staniki do karmienia (jeśli ja się w nie teraz nie mieszczę, to co będzie po porodzie????!!) i, szczerze mówiąc, jestem coraz bardziej zmęczona. Wczoraj pojechaliśmy do miasta na zakupy (chyba pierwszy raz od co najmniej tygodnia przerwałam leżenie, nie licząc wizyty u Pana Doktora), przez większość czasu siedziałam w samochodzie, a P. biegał i załatwiał, co było do załatwienia... a i tak po powrocie do domu myślałam, że ducha wyzionę! No, ale przynajmniej nie puchnę (za bardzo). A Ty?

Teraz czeka mnie ostatni weekend "atrakcji", goście, którzy się sami wprosili, co im w sumie wybaczam wielkodusznie bo bardzo ich lubię.... ale potem dam już sobie spokój z takimi rozrywkami.

Napisz koniecznie, co i jak na wizycie! Będę trzymać kciuki!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz