wtorek, 17 grudnia 2013

Po żarcie

Dziecko przywiozło nam w prezencie grzybka tybetańskiego, pokazało, jak go zalewać, odcedzać, spijać kefirek, płukać, zalewać, odcedzać, spijać kefirek, płukać, i tak dalej, i tak dalej. Kefirek okazał się nader smaczny, procedura zalewania nieskomplikowana, zalewamy, pijemy, hodujemy zatem z zapałem.
Siedzę w domu, złożona ciężkim przeziębieniem, mąż akurat wybiera się do miasta powiatowego w sprawach służbowych. Wychodząc, pyta troskliwie, co mi kupić. Odpowiadam, że zapas mleka do zalewania grzybka.
Po półgodzinie dzwoni, żeby zapytać, czy mi czegoś jeszcze z miasta nie potrzeba, na ile dni zarezerwowałam dla nas pokój na wyjazd sylwestrowy itd. itp. - No dobra - mówi wreszcie, wyczerpawszy najwyraźniej listę tematów bieżących.  - To idę po żarcie dla grzyba!